słodsze niż wszystkie róże.
Calutkie wzgórze od stóp do głów,
zmieniło się w słodki bukiecik, ach! ach!
Dobrze, że jesteś, ty ostojo moja.
– Ja też się cieszę, że cię słyszę i
widzę. Co cię tak wyprowadziło z równowagi. Opowiadaj.
– Wyprowadziło mnie z równowagi, to
brzmi jak pieszczota. Ja jestem u skraju wytrzymałości, a wiesz, że słynę z
anielskich pokładów cierpliwości.
– A juści Aniele mój. Mów.
– Przeprosiny mnie rozwaliły, takie
miłe sąsiedzkie –przepraszamy sąsiadeczko.
– I o to się wariatko pieklisz?
– A co, czujesz przez (chwalmy za niego
pana) skypa siarkę?!
– No nie wytrzymam. Nic nie czuję, a
jeśli już to fiołki, słodki anielski zapach.
– „Mariolka”, kwa. No bardzo śmieszne, wiesz!
Możesz się brechtać, bo właśnie fiołki, to główny bohater tej mojej nerwicy.
– Coo?! Fiołki?! No mówże wreszcie,
„Gabryśka”. Fiołki, czy przeprosiny, bo już zgłupiałam.
– I to i to. A ja się ciebie pytam:
– Czy od fiołków można dostać fioła?
– Gabryyyyśka!!!
– No dobra…
Ratujta mnie, albo zaraz dostanę szału. Co za ludzie. Zwariować można. Panie boziu litości. Kocham fiołki, mam fioła na ich punkcie, i chciałabym żeby tak zostało. Podejrzewam jednak, że jak tak dalej pójdzie stracę rozum i całą do nich miłość.
Ale od początku.
Moi sąsiedzi na moje nieszczęście mieszkają nade mną. Na moje nieszczęście ci sąsiedzi, bo nie żebym chciała mieszać sama w bloku bez żywego ducha, nie. Ale ludzie Ra tuj ta. No ja jestem wcieleniem anioła. No ja kocham ludzi i OMmm od dzieciństwa „uprawiam”. Ale moje niekończące się złoża cierpliwości jak się okazuje, nie są takie znowu niekończące, bo właśnie mi się zapas wykrusza… A wnoszę po tym, że zagłębie zmienia się w dziurę. A ja zaczynam czuć siarkę. A anioły chyba raczej pachną fiołkami, czy nie?…
Otóż moi sąsiedzi też są zwolennikami, a tam zwolennikami. Oni są miłośnikami fiołków. A szczególnie tych śpiewanych. I może by mnie to cieszyło. Taki wspólny akcent, łącznik z sąsiadem(, bo jak dobrze mieć sąsiada..) no ale aż takim zwolennikiem folkloru nie jestem.
Nie żebym muzyki nie lubiła.Nie. Lubię i to jak.( bo w końcu będzie, że ludzi i muzyki nie znoszę) A tą o fiołkach, co ją Sława Przybylska śpiewa w szczególności. Słuchałam ją z rodzicami, kiedy puszczali na adapterze Bambino hit lat 60- tych. Ale nie przez 24 na dobę i na trzy głosy. Przy czym głos Pani Sławy akceptuję, reszty NIE. Państwo, nazwę ich tu, żeby pozostać w klimacie – Fiołkowie. Otóż to oto państwo, regularnie w każdą sobotę odbywa rodzinną kolację, mniemam, iż przy świecach. A wnosząc z dogłosów, które nabierają intensywności, przechodząc w krzyki, zakrapianą nalewką, ( kto wie może fiołkową). Kolacje owe, regularnie przechodzą w rewoltę. No ja się czuję jak Paweł, co mu Gaweł. Z tym, że piętra u nas inaczej.
Paweł i Gaweł w jednym stali domu
Paweł na górze, a Gaweł na dole;
Paweł, spokojny,
nie wadził nikomu,
Gaweł
najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował
po swoim pokoju:
To pies, to
zając - między stoły, stołki
Gonił, uciekał,
wywracał koziołki,
Strzelał i
trąbił, i krzyczał do znoju.
Znosił to Paweł, nareszcie nie może” (Fredro)
… a ja to
jeszcze znoszę. Mam jednak
nadzieję, że niedługo.
Tak oto kolacja kończy się mordobiciem, wizytą policji,
i zapewnieniami Państwa Fiołków
– Panie włazunio, nie szeba było fathyi.
Przepraszamy ssa hałasy, ale u nas to muzyszha hra i wszyscho hra… a w tle
szczebiotu państawa do władzuchny, leci znana mi melodia …słodkie fiołki… .
No
orzeszku !!! Ra tuj ta mnie. Ratujta, bo to leci całą noc.
A państwo Fiołkowie
w tym oto czasie się godzą.
"no comment".
A w niedzielę
dwa gołąbeczki prosto do kościółka i żeby nie było, romantycznie za rączunie. Pani Fiołkowa z
zamalowanym podwójnie okiem, raz, przez Pana Fiołka, dwa, przez cienie do powiek.
W kolorze... fiołkowym, oczywiście.
A oni, po powrocie z kościoła skruszeni, do drzwi mych pukają i z miną kota w Szreku ...przepraszamy sąsiadeczko...
Ja umęczona, niewyspana,tryskam, a tam tryskam, kipię, no kipię jak czynny wulkan Fudżi na wyspie Honsiu, radością, oczywiście na ich widok. W końcu jak dobrze mieć sąsiada..
-Ewa Maćkowiak-
A ja dopiero raczkuję, ale miło mi i mam nadzieję,ze to nie "kokieteria", bo wiesz, jak Pani Fiołkowa, podwójnie malowane oko ;)
OdpowiedzUsuń