Syty głodnego nie zrozumie. Nie!
Choćby skały srały. Wiem niezbyt ładne określenie, ale skoro istnieje i
funkcjonuje to udawać, że go nie używam, nie zamierzam. W ogóle chyba zacznę
żyć jak trzeba. Jak trzeba, czyli dla siebie. Bez zakazów co wypada. a co nie. W co się ubrać, a w co nie. Wiadomo do prezydenta w halce nie pójdę. Raz, że nie
mam, dwa, że niby po co miałabym tam iść( w halce i bez zaproszenia), a trzy, że głupia nie jestem. A nawet, jeśli głupia to na pewno nie aż tak.
Wszędzie tylko jak się zachować, co jeść, w co się wypada ubrać żeby nie było
passe. A srał to kot. Wszystko to jedna wielka ściema. Lubię folklor to się w
C.D ubierać nie będę. Raz, że jak wspomniałam lubię folklor, dwa, że nie mam na
takie wybryki kasy, trzy, że czasem d.. nie urywa ta wielka moda. A cztery kto
powiedział, że mam dorabiać jego byznes. I nie chodzi o skąpstwo, ( choć z
pustą kieszenią skąpi się bardziej), chodzi o przyzwoitość. Ludzie kochane, na
świecie dzieci głodują, idą kilka kilometrów żeby się napić błota a tu…? A tu
się dupach się przewraca. Ja nikomu w skarbcu nie siedzę, ani skarbówka nie
jestem. Ale… hasła musisz to mieć, jesteś tego warta doprowadza mnie do szału! I
rośnie pokolenie musisztomieciów. I nie-dojadają, bo chude jest piękne, i nie-douczają,
bo sponsor da żyć. I wymagają od rodziców łatwego życia, fury, skóry i komóry.
Bo przecież „musisz to mieć, jesteś tego warta”. I idą się prostytuować
czternastolatki za parę spodni. Matko boska, poleciałam ostro, a miałam tylko wziąć
kijki i wyruszyć na spacer. O przepraszam jakie kijki - to poważna technika nordic
walking, a nie jakieś tam kijki. Idę dla zdrowia choć prawda jest taka, że dla
urody. Bo mi jej zabrakło ostatnimi czasy. Choć wiem, że będę ładną staruszką,
czy jednak mnie to zadowala. No nie, absolutnie. Więc zanim będę piękną
staruszką chciałabym piękną średniowieczną kobietą. Bo chyba jestem w wieku średnim.
Zresztą ja nikomu z peselu puzli nie robię. A do tego kobiety o swym wieku ani
dyskutować ani zwierzeń czynić nie muszą. Soł … idę po urodę. „Urodo urodo
gdybym ja cię miała miałabym ja chłopca, jakiego bym chciała”. Zakładam
adidasy, kurteczkę i do przodu po swoje. Swoje zaniedbane. Bo zaniedbaniem po
prawdzie mówiąc zgrzeszyłam. Zaniedbałam pojazd dla swojej własnej duszy. Ha! A
może ona jest taka wielka, tak się rozrosła, że taki pojazd był niezbędny? E,
tam, niewiarygodne, jakimi ścieżkami chadza mój umysł. Potrafi sobie takie
wykręty znaleźć. Byle dupy nie ruszyć, bo jedyny ruch tej części ciała jest na
boki. chciałabym powiedzieć niezależny, ale jest zależny i to zależny jak
cholera. Zależny od ruchu, micha- dziób. Dziób- micha. Nie ma dla mnie ratunku.
Wychodzę. Sześć kilometrów zrobi mi dobrze. I na ciało i na głowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...