sobota, 18 stycznia 2014

Makowa panienka.

Tak się zastanawiam nad wierszem
Czy zostawić wersję z dziadem czy bez dziada...

W ciszy, co jak makiem zasiał
Panna makowa zakwita
Rumieńcem nieśmiałym
Siała baba
Pannę makową ową
Niechby by tam na grzechotkę
Zasiać
Melodię wygrać
Do tańca
Do życia

A gdybyż zatruć się zdarzyło
Wywar podać
Z dziewanny- leczniczej panny
Dziewanna - lecznicza panna
Zakwita w jałowych glebach
Silna, dobroczynna
Na śmierć jednak
Nie ma serum.
-Ewa V Maćkowiak-
                                        LUB  może w wersji z dziadem...
W ciszy, co jak makiem zasiał
Panna makowa zakwita
Rumieńcem nieśmiałym
Siała baba
Pannę makową ową
Niechby by tam na grzechotkę
Zasiać
Melodię wygrać
Do tańca
Do życia


A dziad wiedział nie powiedział
A to było tak
Wydoić
Z mleka wykapać
Do cna do ostatka
Odtańczyć białe tango
Pląsając nieczyste dźwięki
Z białą kostuchą
Połączyć pulsy
Tylko krok jakiś posuwisty
Wzrok tępy  
I głucho i pusto i byle jak

A gdybyż zatruć się zdarzyło
Wywar podać
Z dziewanny- leczniczej panny
Dziewanna - lecznicza panna
Zakwita w jałowych glebach
Silna, dobroczynna
Na śmierć jednak
Nie ma serum.

-Ewa V Maćkowiak-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...