„Jak Babcia Jagoda o Babci Jadzie opowiadała”
Przed domkiem na kurzej łapce.
Babcia Jaga siedziała na ławce.
Dookoła domku, ni żywego ducha.
Tylko z komina biały dym buchał.
Przy babci tylko czarny kot siedzi.
I jednym okiem wróbelki śledzi.
Babcia wróbelkom chlebek kruszy.
Kot, choć jest godny, wróbli nie ruszy.
Bo kotek, tak ja babcia Jaga,
tylko pierniczki z domku zajada.
Mleczkiem popija i mruczy sobie,
– Krzywdy ja ptaszkom nigdy nie zrobię.
Babcia jest dumna ze swego kota,
Chociaż czasami zła jest na trzpiota.
Bo zamiast myszki gonić niecnota.
On jak szalony skacze po płotach.
To babcia krzyczy- nie skacz już trzpiocie,
bo mi połamiesz paluszki w płocie.
Bo płot z paluszków był zbudowany.
To chyba wiecie, moi kochani.
Z paluszków płotek, a dom z pierników.
Dym z cukrowej jest zaś waty.
No a dach tej słynnej chaty.
w batoniki, herbatniki jest bogaty.
W rzeczce, co się koło domu wije.
Nie zgadniecie, czekolada sobie płynie.
A na drzewach, emememsy rosną.
A jak kolorowo od nich bywa wiosną.
Babcia Jaga tych słodkości pilnuje.
I na ławce łakomczuchów wypatruje.
Jak się ktoś do domu babci zakrada.
To go babcia ofuknie - A fe! A nie wypada!
Dobrze, że takich chatek nie ma na świecie.
Czy wiecie kochane dzieci, dlaczego?
Bo że to wiecie jak nic daję głowę.
Tak! Bo słodycze nie są wcale zdrowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...