Ogromne to dla mnie to wyróżnienie, to wyróżnienie.
Dziwnie brzmi, to już 'biegnę' wyjaśnić.
Wysłałam na konkurs trzy wiersze.
I cieszy mnie to, że zostały zauważone i dostały dyplom.
Tym bardziej, że do konkursu przystąpiło osiemdziesiąt dwie osoby.
Na podium nie stanęłam, cóż, ale jak tu się nie cieszyć z Dyplomu.
I cieszy mnie to, że zostały zauważone i dostały dyplom.
Tym bardziej, że do konkursu przystąpiło osiemdziesiąt dwie osoby.
Na podium nie stanęłam, cóż, ale jak tu się nie cieszyć z Dyplomu.
Poniżej przedstawiam całą trójkę. Ale patrząc na długość,
to chyba jednak rozmieszczę je w oddzielnych postach.
to chyba jednak rozmieszczę je w oddzielnych postach.
„Jak Wena
pomogła tajemnicę wyjaśnić” .
Panie
Julianie, Panie Tuwimie.
Niech na
mnie Pana Wena spłynie.
Ja jestem tu
na ziemi w potrzebie.
A Panu
pewnie zbędna jest w niebie.
Ach Pani
Wena. Tak. Jest tu i odpoczywa.
Ale
przybędzie, bo jest życzliwa.
Już ją
wysłałem i bardzo proszę
z Weną
wyjaśnić, jedną historię.
Dziękuję
Panu niesłychanie.
Wykonam z
Weną to zadanie.
O co Pan
prosił, tak się też stanie.
Zabieram
się, więc za wyjaśnianie…
Szedł Grześ
przez wieś,
jak bajkowa
niesie wieść.
Idzie, idzie,
piasek gubi.
Może chodzić
sobie lubi?
We wsi ludzie
już gadają:
„Czy ten Jasio
nie jest głupi?”
Czemu worka
nie załata,
tylko z dziurą
w worku lata?
Od wieczora
aż do rana
droga piachem
zasypana.
Być nie może,
nie do wiary.
Pyta Grzesia
Pan Hilary:
„Czy Pan nosisz
okulary?”
Na te słowa
Grzesiu rzecze:
„Okularów ja
nie noszę.”
Pan Hilary
się nastroszył:
„To pan
zacznij! Bardzo proszę!”
Piachu więcej
już nie zniosę!
Dziadek z
babcią
i ich wnuczek,
co ciągnęli z
ziemi rzepkę.
I psiak
Mruczek,
co ją ciągnął,
z babcią,
dziadkiem na doczepkę,
wnet rzucili
swe zajęcie,
głośno
krzycząc:
-, Co Pan
chodzisz tak zawzięcie?!
Znajdź Pan inne
już zajęcie!
Babcia
i jej kurka,
Zwariowana
Złotopiórka,
co razem
leciały
po niebie w
aeroplanie,
krzyknęły z
góry:
„Grzesiu
kochany,
niechże się
Grześ zlituje, o rany!
Niechże się
Grześ
wreszcie
obejrzy.
Niechże wreszcie Grzesiu stanie,
bo się piasek
sypie z worka
przez całą wieś
za panem.”
Na to wszystko
Tralalona -
Tralalińskiego
żona - rzecze:
„Ja to myślę,
i powiem
szczerze,
i chociaż sama
w to nie wierzę,
lecz słyszałam
taką wieść,
że on krąży w
tę, z powrotem,
by mógł coś
po drodze
zjeść:
jabłko, śliwkę,
słodki groszek.
Skubnie Grzesiu
gdzieś przy
płocie.
…
Szedł Grześ
przez wieś,
jak bajkowa
niesie wieść.
Macie rację,
piasek gubi.
Ale Grześ to
bardzo lubi.
No i wcale
nie jest głupi.
No i worka nie
załata.
Będzie latał,
tak, jak lata.
Od wieczora aż
do rana.
Okularów
też nie kupi.
I chodzenia nie
porzuci.
Plotki także
dzielnie
zniesie
Wiecie, co się
dzieje z Grzesiem?
Nie?
To wam powiem,
bardzo proszę.
Tajemnicy już
nie zniosę.
Ani chwilki,
ani krztyny,
Posłuchajcie,
więc nowiny.
Krąży biedak
W tę, z
powrotem,
bo przechadza
się pod płotem
pewnej panny,
Samochwały
Zosi,
co to w Łodzi
sobie mieszka.
Na wakacje
tu przyjeżdża.
Babcię, dziadka
swych odwiedza.
Ot, o Grzesiu
cała wiedza,
Bo Grześ w Zosi
zakochany.
Krąży wokół
domu panny.
Lubej swojej
wypatruje.
O laboga!
Na me rany!
Grzesiu w Zosi
zakochany?
Ale heca!
To ci wieści!
To się w głowie
mam nie mieści.
Taka to
historia, ot.
Wstyd to
wielki.
Powiem wam,
teraz już tę
wiedzę mam.
Nie należy
(za nic w
świecie)
sądzić innych
tak pochopnie.
Potem czuć się
tak okropnie.
Nim za głupca
kogoś bierzesz,
pierwej pomyśl.
Powiem
szczerze,
bo (jak pewnie
wszyscy wiecie)
dla miłości
człek jest
gotów
różne dziwy
zrobić przecież.
Już nie dziwi
Ciebie teraz,
że co gubi, to
znów zbiera?
Panie
Tuwimie. Panie Julianie.
Czy
wypełniałam swoje zadanie?
Ach,
wypełniła Pani zadanie.
Niechże się,
więc tak też stanie,
że Wena z
Panią na zawsze zostanie.
Pani tam na
ziemi jest w potrzebie.
Mnie tu nie
trzeba Weny jest w niebie.
Niech Pani
teraz sławę przynosi.
Bo Pani
talent o to się prosi.
Dziękuję
Panu niesłychanie.
Z Weną już
nigdy się nie rozstanę.
-Ewa V Maćkowiak-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...