W CIECHOCINKU… co ty robiłaś w Ciechocinku?! …
miałaś być…
Jutro będziemy!
Sabina krążyła wokół stołu i obgryzała nerwowo
paznokcie zastanawiając się co powie rodzicom. Lada moment, a dzwonek w
drzwiach rozbrzmi wesołą melodyjką, a ona nie ma bladego pojęcia co im powie.
Jedno wiedziała na pewno. Nie może powiedzieć prawdy, jeszcze nie.
Spojrzała na zegar, dochodziła dwunasta. Jeśli wyjechali
rano, zaraz powinni być, pomyślała.
W radio jak na ironię Danuta Rinn śpiewała „Na
deptaku Ciechocinku”.
No tego mi było trzeba, powiedziała sama do siebie. Co za
ludzie, wszędzie muszą wtykać swoje wścibskie nosy. Wszystko było by dobrze, gdyby
nie ta wścibska sąsiadka rodziców. Świat jest taki wielki, doba ma dwadzieścia
cztery godziny, że minut i sekund nie policzę, a ja musiałam napatoczyć się właśnie
w tej pechowej sekundzie na znajomą i to akurat na Boczkowską.
Ta kobieta ma tylko
jedną wadę, ale za to dominującą. Uwielbia cudze życie i plotki. Sabina wiedziała,
że to wredne babsko po powrocie z wypoczynku pierwsze kroki skieruje do domu i
będzie to dom jej rodziców. Boczkowska, osiedlowy monitoring, przez nią musi
teraz kombinować, kłamać. A nie tak to sobie zaplanowała.
Nikt nie zrozumie
jej związku z młodszym mężczyznom. Aż tak młodszym. A przecież miłość nie
wybiera… a właściwie wybiera. Wybrała ich…
Dwa wspaniałe dni w
Ciechocinku w Zabytkowy Dworek Aleksandria. Tyle obietnic, tyle nadziei i teraz
mogłaby to stracić… nigdy. Musi coś wymyślić i to natychmiast…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...