Ale miałam pyszny dzień, oby jak najwięcej takich wtorków.
Uwielbiam spotkania w "wirtualnej kawiarence literackiej" z Krzysią Bezubik.
Uwielbiam spotkania w "wirtualnej kawiarence literackiej" z Krzysią Bezubik.
Dziś
na tapecie "była zmęczona, zła i głodna"...
Minęło trzynaście godzin odkąd wyszła z domu. Ta praca
mnie kiedyś wykończy, rzuciła w powietrze. Pani Katarzyno, czy mogę na panią
liczyć? Liczyć, sryczyć! A na jaką odpowiedź liczyłeś? Nie raz, nie dwa
słyszałam, że nie ma ludzi niezastąpionych. Choćby i wczoraj, kiedy Jolka
poprosiła o zwolnienie przed szesnastą, to właśnie wtedy nie zważając na to, że
drzwi gabinetu zostały niedomknięte, a może właśnie dlatego, wyrecytował ten
wyświechtany slogan. Gdybym mogła choć odpocząć w domu. Gdzież tam, papierkowa
robota piętrzyła się na biurku, tylko dlatego żeby wyrobić na czas, to właśnie
ta praca nie dawała jej takiej szansy. Do tego jak na złość firma cateringowa odwołała
swoje usługi. Więc od godziny dziesiątej słuchała jak w jej brzuchu przejeżdżał
sambodrom, bo nie był to już zwykły marsz. Nie, nie może być lekko. Nieszczęścia
chodzą parami. Szkoda tylko, że parami nie chodzi szczęście. Może wtedy choć klimatyzacja
działałaby bez zarzutu. Jedno, tego dnia mogła powiedzieć z całą pewnością,
była zmęczona, zła i głodna.
***
„Wczesnym rankiem Toby wspina się na taras dachu,
żeby obejrzał wschód słońca.”…
Toby rozejrzał się dookoła i spod ulubionej,
przykrótkiej już bluzy wyjął zdjęcia. Zawsze kiedy było mu źle wdrapywał się
tutaj. I zawsze odkąd pamięta pokonując lęk wysokości przychodziła i delikatnie
głaskała go po ramieniu mama. Tym razem to on gładził wyblakłą już fotografię, jedyny
łącznik jaki pozostał zanim pożar nie strawił całego jego życia. Nienawidzę pożarów,
pomyślał. Czy dlatego zostałem strażakiem?…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...