niedziela, 14 grudnia 2014

...notom napisała.


Święta zbliżają się wielkimi krokami, a więc postanowiłyśmy zorganizować dla Was konkurs świąteczny. Dwie nagrody książkowe są bardzo świąteczne, drugie niekoniecznie, ale mimo wszystko myślę, że warto wziąć udział. Napisz świąteczną historię (krótką, do 20 zdań), w której wydarzenia przybrały zaskakujący obrót akcji.

Pisać lubię, książki lubię...notożem i napisała.
 

*Z zamyślenia wyrwał ją natrętny dzwonek do drzwi, świdrujący, 
przeszywający aż do szpiku kości.
*Kto do cholery wymyśla takie sygnały? *Miał go zmienić. *Miał. *Wiele rzeczy miał zrobić, zreperować, zmienić, powiedzieć, i w ogóle miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. *Miał być ślub i zaręczyny w wigilię, tę wigilię, niech ten piekielny dzwonek przestanie wreszcie dzwonić, myślała. *Przykryła głowę poduszką, naciągnęła kołdrę, niech sobie dzwoni: nic nie słyszę , nic nie słyszę, nie ma mnie, krzyczała do kogoś komu palec przyrósł chyba do dzwonka. *Ludzie jest wigilia, nie macie co robić, rozdarła się na całe gardło i w tym momencie pomyślała jaka z niej kretynka, że może się coś stało, może gdzieś pożar, przecież nie spodziewała się nikogo, a nikt przy zdrowych zmysłach bez powodu nie dzwoniłby tak natrętnie. *Wystawiła głowę rozejrzała się po pokoju nasłuchując syren, jednak nic takiego nie usłyszała, bo trudno cokolwiek usłyszeć i nie szukając łapci ruszyła do drzwi. *Mam nadzieję, że ktoś ma powód do tak nachalnego przerywania mojej samotni, i że to nie żart jakiś małolatów, bo nogi z tyłków powyrywam myślała i krzycząc chwileczkę  już idę, już idę, podążała do wyjścia, omijając po omacku meble. 
*No rzesz ja cierpię dolę, zaklęła uderzając małym palcem w taboret tak, że aż przysiadła wrzeszcząc: kto do cholery postawił ten taboret na środku pokoju i ocierając łzy pomyślała, no tak pewnie krasnoludki, jak chciały wykręcić przepaloną żarówkę. 
*Idiotka. Potarła zbolały paluszek, pokuśtykała do celu i otworzyła drzwi z takim rozmachem, że spojrzała czy są jeszcze w zawiasach czy może w jej ręku. 
*Przed nią, na wycieraczce za osadzoną się na długim kiju gwiazdą stała znajoma zdawało się jej postać, nie widziała twarzy tylko kręcą się w kółko tarczę, a zza niej śpiewny znajomy głos: - przybieżeli do Betlejem pasterze, grają skocznie dzieciąteczku na lirze... czy znajdzie się tu miejsce dla zbłąkanego przybysza?
* - Aaale... jak to... cooo ty tu robisz, miałeś być w stanach, miałeś robić biznes, miałeś wszystko przemyśleć, przecież pisałeś w mailu że nie wiesz, że to za wcześnie, że musisz sobie dać czas, że kariera, że przepraszasz ale... – perorowała na jednym wdechu, czując, 
że robi się jakaś miękka, że nogi ma jakby z waty, a przed oczami kręci się i kręci i kręci jakaś gwiazda, która do niej mówi...
* - Czy możesz zamilknąć, chciałem Ci coś powiedzieć. *Zatkał ją ten zwrot, tak,  
 aż zamilkła i wtedy usłyszała: - wyjdziesz za mnie ? *Poczuła jak ktoś szarpie jej ramię,
 to poklepuje po twarzy wołając po imieniu: - Haniu, Haniu, na litość boską odezwij się, Haniu! *Otworzyła oczy, spojrzała w niebieskie jak letnie niebo oczy i zapytała:
- to naprawdę ty, czy ja śnię?
*- Tak to ja, wróciłem, nie mogę i nie chcę bez ciebie żyć, - mówił śpiesznie na jednym tchu, jakby się bał, że naprawdę mógłby ją strać- mam dla ciebie podarunek... i pytałem...
*- Tak, wyjdę za ciebie i mam ja również mam dla ciebie podarunek, w tę wigilię spędzimy we troje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...