Wtulona w
miękkość
jaśka
dożywała niedożyte
łzami uznała
matecznik
swój
pachniesz
mamą
pobrzmiało
niczym
libretto
rozgościło w
jestestwie
tym co
widzialne
i
niewidzialne
odessało
odprowadziło
boleści
przyjęła
wdzięcznością
błogosławiąc
chwilę
uwolnienia.
/EMc/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...