Spójrzcie na okładkę powieści I że ci nie odpuszczę i napiszcie w
kilku-góra kilkunastu zdaniach, jaka historia związana z przedstawioną
panną młodą przychodzi Wam na myśl. Możecie bawić, wzruszać i co tylko
chcecie To może być Wasza historia, albo dzieło Waszej wyobraźni
Jeśli macie ochotę zaproście do zabawy znajomych i udostępnijcie. Będzie mi bardzo bardzo miło
Wygrywają - uwaga - aż trzy wypowiedzi a nagrodą jest oczywiście książka
Rozwiążmy konkurs okładkowy
Wspaniałe odpowiedzi, trudno dokonać wyboru
Książki otrzymują:
Ewa Maja Maćkowiak
Sławka
siedziała na parkanie, zmieniała wysokie bladoróżowe szpileczki na
wygodne tenisówki, od czasu do czasu wycierając łzy, które leciały
na rozchodzone pepegi, pomimo zakazu, powtarzanego w myślach – „Nie
będę płakać, nie będę płakać”. Kapały i już. Dobrze, że zdążyła je
złapać zanim orszak weselny zaczął jej poszukiwać.
– „Co robić, co ja mam teraz zrobić?” – krążyło po głowie pytanie, kiedy usłyszała znajome głosy.
–
Boże kochany, Jurek, sprawdź na górze w pokoju i na strychu, ja zajrzę
do drewutni, to znaczy do jej warsztatu. Przecież do diaska musi gdzieś
być, nie rozpłynęła się jak … Sławka odezwij się. Córciu! – nawoływała
matka.
Sławka wstrzymała oddech, skuliła się, pomimo
tego, że zza wysokiego płotu nie mogli je dostrzec. Nie chciała widzieć
nikogo. Chciała zostać sama i jedyne, czego teraz pragnęła, to właśnie
się rozpłynąć. Pstryknąć, zniknąć niczym bańka mydlana.
–
„Jak mogłam być tak bezgranicznie głupia” –karciła się w myślach –„Jak
mogłam być tak naiwna i łatwowierna”? – łajała się bezlitośnie.
Zerwała
z trawnika mlecz i wyrywając płatki wyliczała w myślach: – Kocha...
lubi... szanuje... nie chce... nie dba... żartuje... w myśli... w
mowie... w sercu... na ślubnym kobiercu… Kocha... lubi... szanuje... nie
chce... nie dba... żartuje... w myśli... w mowie... w sercu... na
ślubnym kobiercu... – zaśmiała się , a w tym śmiechu można było odczytać
nutkę goryczy.
– Taaaa, na ślubnym kobieeercuuu… –
wypowiedziała na głos i wtedy coś w niej pękło. Podjęła decyzję, skoro
on dopuścił się zdrady przed ślubem, ona nie będzie mu dłużna. Już nie.
Wstała, wzięła głęboki oddech i dokończyła – Więc przyrzekam „kochany” i
zapamiętaj …… I że ci nie odpuszczę! Tak mi dopomóż Panie Boże
wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. Amen! – wysłała obietnicę
w niebo. – „Już ci ją wszyscy świeci niebawem przekażą, a poznasz po
znakach na ziemi i niebie, zdrajco ”, – dodała tym razem w myślach.
Podniosła bladoróżowe ślubne szpilki i ruszyła w stronę domu.