sobota, 30 maja 2015

Odczarowanie.

obraz:internet

mocnoniechciane
pogrupowane w stada
kołują
nad gniazdami
głów

pikują
bezlitosne
bataliony śmierci

precz

jednosłowem
emigrowało
myślidudnienie

szarosmutne ostrodziobe
myślokształty
odchodzą kluczem
niebaszturmowaniem
tokują nieboskłon.





środa, 27 maja 2015

Opowiadanie konkursowe. Szukam magii w codzienności.

Szukam magii w codzienności.


Serafin stanął na progu domu. Złapał za klamkę, stare, drewniane drzwi nie stawiając oporu otworzyły się bezgłośnie. Dobrze je zabezpieczyłem, pochwalił się 
w myślach. Babcia lubiła kiedy wszystko grało. Wszystko musi grać, wnusiu, mówiła. Pamiętaj, że jak dbasz, tak masz, mówiła. Kochał babcię, jej mądrości, a teraz kiedy odeszła tęsknił za nią. Szukaj magii w codzienności wnusiu, mówiła obierając ziemniaki na schodku przed domkiem. Popatrz, mówiła wskazując pomarszczoną dłonią na wiklinowy kosz wypełniony po brzegi, te ziemniaczki to cud. To, że matka ziemia te bulwy wydała, to magia. To, że mam je dla kogo strugać, że mam je komu podać i z kim zasiąść do wspólnego posiłku, to też magia Serafinku, czysta magia. Tyle w tym prostym zajęciu magii, ile miłości. Po równo. Szukaj magii w codzienności wnusiu, te słowa kroczą ze mną przez życie. Westchnął do swoich wspomnień 
i wypowiedział w przestrzeń: tyle w tobie moja Antosiu było świętości, tyle magii.
W całym domu panował półmrok. Jedyne źródło światła dochodziło z pokoju gościnnego. Przywykł już do tych piątkowych wieczornych ciemności. Wszedł w głąb domu dotykając ścian. Znał dobrze to miejsce. Poruszał się bez pośpiechu, mijając po kolei stary, ręcznie rzeźbiony kredens, który Antonina zapisała mu w testamencie. Potem bardzo starą lampę z witrażowym abażurem, która zapewne pamięta jeszcze babcię, babci. Ta urokliwa, kolorowa lampa została wykonana ręcznie w stylu Tiffany. Była ozdobiona 120 szkiełkami, tworzącymi czarujący motywy motyla. Uwielbiał przesiadywać pod nią z babcią Antosią i oglądać spektakl świateł, 
kiedy zapalona, rzucała na ścianę intrygujące, magiczne światełka. Pod lampą stało wyściełane krzesło, wieczorami zasiadała na nim i haftowała obrusy, które zamawiały u niej panie z miasta. Uwielbiał przesiadywać obok i patrzeć jak jej stareńkie już dłonie sprawnie niczym w podniebnym tańcu igły z nitką, przeplatały się tworząc kolorowe wzory. Wszystko czego dotknął przywoływało wspomnienia dzieciństwa. Magicznego, prostego życia pod okiem najcudowniejszej kobiety. 
W końcu dotarł do drzwi saloniku, pochylił się i przyłożył oko do dziurki od klucza.
Przy okrągłym stole podpartym pod jedną z nóg złożoną na cztery części gazetą, która od lat zabezpieczyła przed kołysaniem wiekowy mebel, siedziała wpatrzona 
w płomień świecy, pciopcia. Rodzona siostra jego ukochanej babci. Uwielbiał tę starszą panią. Od kiedy pierwszy raz powiedział do niej pciopciu, tylko on mógł się do niej tak zwracać. Dla wszystkich pozostała jednak Stefanią.
Stefania od śmierci siostry bliźniaczki, a minęły już ponad trzy lata, nie zdjęła żałoby. Od stóp do głów, dzień dnia chodziła w przygnębiającej czerni. I od trzech lat w każdy piątek powtarzała swój „rytuał”. Wygaszała światła w całym domu, zamykała się 
w saloniku i zapalała jedną białą świecę. Bo świece mają szczególne znaczenie, chronią, oczyszczają, uzdrawiają, rozpraszają negatywną energię. A biel symbolizuje spokój, czystość, równowagę duchową. Zapalała więc białą świecę zawsze wtedy, 
gdy chciała się wyciszyć i planowała spotkanie z siostrą. Serafin z pobłażliwością przyglądał się jak rozprawiała, gestykulując dłońmi. Wiedział, że zapewne znów spotkała się z siostrą.
– Jak mogłaś mi to zrobić Antonino? Jak mogłaś mnie zostawić samą? Dobrze,  że piątki mamy dla siebie. Inaczej jak nic zwariowałabym. A wiesz, że i tak wszyscy myślą, że zwariowałam? Chcą wysłać mnie do domu wariatów. Uwierzysz?! Wszyscy, no oczywiście oprócz Serafinka. 
On jeden wierzy, że do mnie przychodzisz. Ale Serafin, to wysłannik niebios. Jak wszyscy Serafini, to istoty z czystego światła i myśli i stoją pierwsze w hierarchii anielskiej. Takie istoty muszą być dobroduszne. Oj udał ci się wnusio Antosiu, udał. On, jeden wie, że jestem normalna. On jeden wie jak za tobą tęsknię. Przecież on kochał cię równie mocno jak ja. Ha! Teraz skrada się pod drzwiami. Nie jestem taka głupia zawsze to robił. Zresztą Antosiu może i mam 99 i pół roku na swoich barkach, ale węch i słuch zostały doskonałe. A zapach Serafinka poznałabym wszędzie, nawet zza grobu. Choć nie wybieram się moja droga. Tyle tu magii, że żal byłoby odejść, choć tęsknię za tobą szczerze. Zasiałaś tą magię w Serafinie, Antonino. Tyle w nim uważności. Na ludzi, na chwile, na życie, na tu i teraz. Celebruje każdy dzień. Głaszcze koty, śpiewa kwiatom, choć fałszuje jak ty. Nie dziw się słoń ci na ucho nadepnął, to niezaprzeczalnie. Chleb szanuje, pamięta nasze opowieści jak cierpiałyśmy głód. Dobry z niego chłopiec. Wieczorami poczyta, porozmawia czasem rozmasuje stare pciopcine kości. A kiedy pytam czy mu nie śpieszno, odpowiada, że spieszyć się nie należy. Że życie trzeba celebrować, przeżyć w uważności nie w biegu, bo „życie to nie bieg. Życie to cud”.



I taki oto wiersz w temacie"wpasowałam" sobie pod opowiadaniem.


Cud.

Zatrzymaj się. Odetchnij.
To Pan tchnął w Ciebie życie.
Zatrzymaj się.
Żyj.
Oddech to życie.
Zatrzymaj się.
Pomyśl.
Myśli to Ty.
Zatrzymaj się!
Złap oddech!
Złap myśli!
Złap chwile!
Życie to nie bieg.
Życie to CUD!




Mama.


Miłość prawdziwa.

Matko.
Twa miłość:
Bezgraniczna,
bezinteresowna.
Od zmierzchu,
do świtu.
Od uśmiechu,
do łez.
Od wiosny,
do zimy.
Od początku,
do końca.
Nie ma innej
prawdziwej miłości.

To już trzynasty rok, kiedy TEN DZIEŃ mogę wypełnić wspomnieniami.
Małe, codzienne tęsknoty Tego Dnia dotykają więcej.


Jedynej.

Dziś wiem,                                                                                                      
że są pytania bez odpowiedzi.                                                                 
Dziś wiem,                                                                                                          
że nie trzeba pytać dlaczego?                                                                             
Dziś wiem,                                                                                                        
czym jest miłość matki.                                                                                 
I to jest odpowiedź na wszystko.                                                                
Kocham Cię mamo.
Jesteś jedyna.

Stasieńce.