środa, 25 marca 2015

wprawki


Ale miałam pyszny dzień, oby jak najwięcej takich wtorków.
Uwielbiam spotkania w "wirtualnej kawiarence literackiej" z Krzysią Bezubik.

Dziś na tapecie "była zmęczona, zła i głodna"...



Minęło trzynaście godzin odkąd wyszła z domu. Ta praca mnie kiedyś wykończy, rzuciła w powietrze. Pani Katarzyno, czy mogę na panią liczyć? Liczyć, sryczyć! A na jaką odpowiedź liczyłeś? Nie raz, nie dwa słyszałam, że nie ma ludzi niezastąpionych. Choćby i wczoraj, kiedy Jolka poprosiła o zwolnienie przed szesnastą, to właśnie wtedy nie zważając na to, że drzwi gabinetu zostały niedomknięte, a może właśnie dlatego, wyrecytował ten wyświechtany slogan. Gdybym mogła choć odpocząć w domu. Gdzież tam, papierkowa robota piętrzyła się na biurku, tylko dlatego żeby wyrobić na czas, to właśnie ta praca nie dawała jej takiej szansy. Do tego jak na złość firma cateringowa odwołała swoje usługi. Więc od godziny dziesiątej słuchała jak w jej brzuchu przejeżdżał sambodrom, bo nie był to już zwykły marsz. Nie, nie może być lekko. Nieszczęścia chodzą parami. Szkoda tylko, że parami nie chodzi szczęście. Może wtedy choć klimatyzacja działałaby bez zarzutu. Jedno, tego dnia mogła powiedzieć z całą pewnością, była zmęczona, zła i głodna.
 ***
„Wczesnym rankiem Toby wspina się na taras dachu, żeby obejrzał wschód słońca.”…

Toby rozejrzał się dookoła i spod ulubionej, przykrótkiej już bluzy wyjął zdjęcia. Zawsze kiedy było mu źle wdrapywał się tutaj. I zawsze odkąd pamięta pokonując lęk wysokości przychodziła i delikatnie głaskała go po ramieniu mama. Tym razem to on gładził wyblakłą już fotografię, jedyny łącznik jaki pozostał zanim pożar nie strawił całego jego życia. Nienawidzę pożarów, pomyślał. Czy dlatego zostałem strażakiem?…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się po zatwierdzeniu...